25.05.2011

Inne me części mówią... co sam bym chciał przekazać...

WIEDZA ATLANTYDÓW

Teksty z Atlantydy informują o istnieniu tak zwanej miazgi pierwotnej – kosmicznego pola duchowości, które składa się z najmniejszych cząstek, jakie w ogóle występują: z tak zwanych neutrino-mionów, oraz o tym, że istoty stworzone dzięki mocy myśli Bożej objawiają się za pośrednictwem tych właśnie cząstek (neutrino- mionów) miazgi pierwotnej (kosmicznego pola duchowości). Owe neutrino-miony łączą się ze sobą zgodnie z określonymi prawami fizykalnymi w taki sposób, że powstaje materialnie istniejąca statyczna jedność, którą dzisiejszy człowiek uważa za duszę. W tej jedności, złożonej z „cząstek duszy”, zawarty jest nie tylko cały plan teraźniejszego życia, lecz ujmuje ona także wszystkie żywoty człowieka od czasu stworzenia jego materialnej istoty, albo inaczej: wszystkie te egzystencje, które przeżył on jako pewien zintegrowany z materią układ biologiczny, przy czym owe żywoty mają swoją holograficzną manifestację informacyjną w każdej cząstce duszy – jako częstotliwość drgań.
Oznacza to, że Stwórca stworzył człowieka czy też jego duszę tak, by sam człowiek uzyskał moc myśli i dzięki temu stał się również stwórcą. Templariusze dowiedzieli się, że cały kosmos jest wypełniony „cząstkami” o pewnej strukturze i że nie ma w nim pustych przestrzeni. Współczesna fizyka kwantowa określa owe cząstki jako neutrino-elektrony, neutrino- miony oraz neutrina tau. Neutrino-miony składające się na kosmiczne pole duchowości, czyli pole wiadomości (inne nazwy to: pole eteryczne, kronika Akaszy i pole morfogenetyczne), są tymi cząstkami, które za sprawą mocy myśli zmieniają swą częstotliwość drgań w takim stopniu, że obraz myśli uzyskuje w nich swą manifestację holograficzną i jest nią właśnie odmienna częstotliwość drgań. Owo wzajemne oddziaływanie – bo przecież wszystkie cząstki są ze sobą powiązane i wszystko uczestniczy w ciągłej wzajemnej wymianie – ma ten skutek, że w kosmicznym polu duchowości występuje – zależne od drgań – absolutne wzajemne powiązanie tego, co w owym polu istnieje. Oznacza to, iż na system biologiczny człowieka zawsze, o każdej porze, oddziałują, pozytywnie albo negatywnie, częstotliwości drgań w jego otoczeniu. W sumie mamy tu dowód słuszności tego, co wciąż powtarzali „dawni” mistycy: Wszystko jest jednością, a jedność jest wszystkim.
Neutrino-miony stanowią nośniki obrazów ludzkich myśli. Oznacza to, iż każdy obraz myślowy, stworzony przez człowieka, promieniuje na kosmiczne pole duchowości. Jeżeli myśl człowieka nie ma odniesienia do teraźniejszości i nie podlega zwrotnemu promieniowaniu jako feedback, czyniący z niej jakąś aktualną formę życia lub sytuację, to staje się owa myślą częścią składową kosmicznego pola duchowości i dopóty oddziałuje na byt człowieka, dopóki nie przemieni się ten człowiek w jaką formę materialną albo przeżytą sytuację życiową. Wyraźmy to prościej: templariuszom zostało objawione to, że moc myślenia, dzięki której człowiek tworzy formy własnych myśli, jest jego najważniejszym atrybutem .Każda zrodzona myśl staje się częścią składową kosmicznego pola duchowości za sprawą przeniesienia częstotliwości rozprzestrzenia się na kształt kuli, na cały kosmos i tym samym jest współodpowiedzialna za wszystko, co się w kosmosie dzieje.
Dlatego właśnie człowiek, który sam przecież też składa się tylko z atomów i cząsteczek (strukturę tych ostatnich stanowią ncutrino-miony), jest, ze swymi myślami, współodpowiedzialny za stan świata w sensie negatywnym bądź pozytywnym.
Helga Hoffmann-Schmidt (Dziedzictw Atlantydy) :
Pojęli oni, ze człowiek składa się z systemów, w których dusza o charakterze duchowo-materialnym, spichlerz myśli, czyli psyche, i dato fizyczne stanowią trzy odrębne obszary, a jestestwo człowieka, zintegrowane z materialną duszą, musi, zgodnie z zasadą rezonansu, przyoblekać się w coraz to inne ciało fizyczne – trwa to, dopóki nie znikną wszelkie formy myśli, które stworzył sam człowiek, „bez odniesienia do teraźniejszości”, i dopóki nie zdezaktualizuje się potrzeba urzeczywistniania,czyli materializacji owych form. Ponadto przyjęli oni do wiadomości coś, co uświadomili sobie wcześniej starożytni mędrcy należący do wielu kultur oraz żyjący w różnych epokach mistycy, a mianowicie to, że WSZYSTKO JEST JEDNOŚCIĄ i JEDNOŚĆ JEST WSZYSTKIM; że cały kosmos wypełniają niewyobrażalnie drobne cząstki, których strukturę współtworzą dwie piramidy stykające się szczytami. We współczesnej fizyce określa się te cząstki jako „neutrino-miony”, „neutrina tau” oraz „neutrino-elektrony”, które w sumie tworzą „kosmiczne pole duchowości” i wypełniają to pole bez jakiejkolwiek próżni. Oznacza to, iż WSZYSTKO, co istnieje – obojętnie, czy mówimy o rzeczach „materialnych”, czy o „niematerialnych zawdzięcza swą egzystencję temu „kosmicznemu polu duchowości” oraz istnieje w tych cząstkach, jest wzajemnie powiązane i współzależne. Wszystko jasne? Wiem, że właściwie niełatwo to zrozumieć… Sprowadzając to wszystko do jednego zdania, można powiedzieć, że owa wiedza z Atlantydy dowodzi tego, iż człowiek posiada moc myśli, dzięki czemu sam jest stwórcą – otóż to, stanowi on nie tylko cząstkę świata stworzonego, lecz i cząstkę Stwórcy! . Proszę powtórzyć sobie to zdanie: Jesteśmy nie tylko częściami świata stworzonego, lecz i częściami Stwórcy, posiadamy więc moc, predyspozycje i środki potrzebne do tego, żeby coś stworzyć! Inaczej mówiąc: duch panuje nad materią!
Pojąwszy to i uzyskawszy wiedzę o możliwościach wykorzystania myśli, a więc działania kreatywnego – przystąpili templariusze do uczynienia owych sił przydatnymi dla nich, którzy mieli do spełnienia pewną misję- powinni byli pokierować ludzkością zgodnie z zasadą rezonansu. Wykorzystali oni piramide, tam bowiem mogli – pod pewnymi warunkami – nawiązać kontakt duchowy z innymi istotami (posiadającymi ciało fizyczne lub nieobdarzonymi nim), piramida stanowiła więc centrum komunikacyjne, a ponadto pozwalała otworzyć im kosmiczne pole duchowości, tak jak niegdyś otwierali się na nie mieszkańcy Atlantydy. Ci ostatni też naśladowali w tym obce im istoty. (Moim zdaniem dysponowali oni czymś, co nazwałbym mechanicznym środkiem komunikacji – rodzajem stacji nadawczo-odbiorczej, umożliwiającej nawiązywanie kontaktu z innymi istotami obdarzonymi inteligencją).
Pisma, które templariusze wydobyli z sarkofagów, wyjaśniły bowiem niedwuznacznie, iż:
1. zanim zaludniła się Atlantyda, istniała niejedna cywilizacja o wysokim stopniu zaawansowania technicznego, między innymi posiadająca umiejętność odbywania lotów kosmicznych. Toteż i mieszkańcom Atlantydy, i tamtym wcześniejszym cywilizacjom udawało się nawiązywać kontakt z inteligentnymi mieszkańcami innych konstelacji, po czym podejmowano intensywną wymianę.
2. w pismach z Atlantydy natrafiono na konkretną informację o pochodzeniu owych inteligentnych istot pozaziemskich z Syriusza! Tamte pisma opowiadają także o tym, że przybysze z Syriusza dokonywali manipulacji genetycznych na Ziemi, chcieli bowiem nieco przyspieszyć przyrost liczby jej mieszkańców. Uważacie to pewnie za mało wiarygodne i chętnie zapoznalibyście się z jakimś dowodem… To żaden problem, przypomnijmy sobie na przykład Dogonów. Owo afrykańskie plemię, żyjące w Mali, już ponad 700 lat dysponuje wiedzą, którą NASA uzyskała dopiero w 1970 roku, i to tylko dzięki nowoczesnej technice satelitarnej. Od ponad 700 lat Dogonowie twierdzą, że znajdująca się poniżej lewego krańca Oriona gwiazda Syriusz posiada niewielką gwiazdę, która okrąża Syriusza raz na 50 lat i składa się z najgęstszej materii, jaka istnieje we wszechświecie. Ponieważ nasze teleskopy nie potrafiły wytropić tamtej małej gwiazdy, dogońska opowieść została uznana przez etnologów za mit. W 1970 roku wysłano w przestrzeń kosmiczną teleskop, który wykrył wreszcie pewną białą karłowatą gwiazdę, przy swoich 55 kilogramach na centymetr sześcienny niewiarygodnie ciężką i okrążającą Syriusza raz na 50,1 lat.
Gdy Dogonów odwiedzali naukowcy, by zapytać o źródło owej wiedzy, członkowie plemienia wyjaśnili, że około 70 lat temu wylądował statek kosmiczny, którego załoga wykopała wielką dziurę i napełniła ją wodą, po czym owe istoty – amfibie – zeskoczyły z pokładu statku do jeziora, wyszły na drugi brzeg i podzieliły się z Dogonami pewnymi tajemnicami dotyczącymi kosmosu. Z relacji tamtych istot wynikało, że Syriusz jest zaludniony przez dwie różne rasy: rasę amfibii oraz tę, którą dziś określamy jako Homo sapiens, ale wzrost owych ludzi sięgał czterech metrów.
Podobną historię opowiadają Aztekowie. Według ich opowieści, wiele tysięcy lat temu nad jeziorem Titicaca pojawiły się statki kosmiczne, z ich pokładu zeskoczyli do jeziora ludzie-ryby, osiągnęli brzeg i opowiedzieli tę samą historię, której wysłuchali Dogonowie. Mówiąc o przybyszach z Syriusza, określamy ich tutaj jako amfibie, a więc istoty mogące żyć i na lądzie,
i pod wodą. Przypomnijmy sobie w tym miejscu badania przeprowadzone przez Muldaszewa oraz mieszkańców Atlantydy, którzy żyli w jaskiniach samadhi – jak wyglądali tamci ludzie?
Powieki, a także ręce i nogi owych amfibii – z płetwami – pozwalały im szybko pływać pod wodą, poza tym miały te istoty nosy przypominające wentyle – tak jak delfiny… Czy to możliwe, by mieszkańcy Atlantydy utrzymywali faktycznie ożywione kontakty z istotami z Syriusza, co więcej, nasuwa się pytanie o to, czy Atlantyda – albo może Ziemia w czasach istnienia Atlantydy
– była kolonią Syriusza?
O płetwach posiadanych przez kosmitów, których Inkowie nazywali wirakocza, informują także teksty znad jeziora Titicaca; płetwy widać również na portretach Manco Capaka, założyciela peruwiańskiego miasta Cuzco. Ciekawe? prawda?Powróćmy do tematu.Trzeba jednak odnotować i to, że w pismach z Atlantydy, które były analizowane przez templariuszy, jest
mowa o istotach pozaziemskich niepochodzących z Syriusza, a przecież różniących się od nas wyglądem. Znalezione w sarkofagach pisma z Atlantydy informują o epoce i ludziach sprzed czasu istnienia Atlantydy,
a więc o życiu w I.emurn (?), która w owych pismach występuje jako Lumania.
Tamci ludzie odznaczali się bardzo wysokim wzrostem, a ponadto osiągnęli wysoki poziom techniczny. Dochodziło jednak do wojen między mieszkańcami Lumanii a ludźmi z innych kontynentów, czyli spadkobiercami dawniejszych cywilizacji. Ci ostatni próbowali podporządkować sobie mieszkańców Lumanii. Gdy Lumańczycy posłużyli się – w obronie własnej – technologiami pozyskiwania energii, pękła skorupa ziemska, spod powierzchni wydobyły się ogromne ilości lawy i nastąpiła gigantyczna powódź, przy czym fala powodziowa okazała się tak potężna, że zmieniła punkty ciężkości globu – doszło do przemieszczenia biegunów. Spowodowało to zagładę całej niemal ludności Ziemi. Ocaleli tylko niektórzy mieszkańcy regionów górskich.
Część ludzi, co ciekawe, została ewakuowana statkami kosmicznymi przez jakieś istoty obcego pochodzenia.
O tych istotach, nieokreślonych bliżej w tekstach z sarkofagów, czytamy:
Znalazłszy się na macierzystych statkach obcych istot, których postacie nie przypominały bynajmniej postaci naszych stwórców (przybyszów z Syriusza ), ani też naszego wyglądu, zrozumieli ci fizyczni ludzie, którzy ocaleli, że nie są jedynymi istotami żyjącymi w tym wszechświecie. Wszystko to, co owi ludzie poznali umysłem oraz przekonanie się o odmienności i znacznie wyższym poziomie techniki istot, które ich ocaliły, stawszy się niejako kosmicznymi bogami, pozwoliło na stworzenie kultury według praw pochodzących od naszego Prastwórcy, nazwanego przez owych ludzi Bogiem.
AUTOR: MONIKA CZYREK